To było już piąte tegoroczne rodzinne spotkanie amatorów jazdy na rowerze. Tym razem organizatorzy zaprosili do przepięknego, leżącego u stóp Tatr, Chochołowa. Unikalne drewniane domy szorowane corocznie aż do uzyskania swej naturalnej barwy, strzeliste szczyty Grzesia, Wołowca, Rohacy, Jarząbczego, Błyszcza, Czerwonych Wierchów, a dalej Giewontu, Kasprowego czy Świnicy, i wreszcie najnowsza atrakcja – wspaniałe Termy oddane 1 czerwca wszystkim spragnionym wodnego relaksu. Przed głównym budynkiem umiejscowione zostało biuro rajdu oraz start i meta, a przygotowano tym razem aż 4 trasy o różnym stopniu trudności. Na najmłodszych i towarzyszących im rodziców czekała 12 kilometrowa trasa MINI przez centrum Chochołowa, Fedrówki do ścieżki rowerowej „Szlak wokół Tatr”, gdzie po odpoczynku przy tradycyjnym owocowym bufecie zadowolone rodziny wracały na metę. Nie wszystkie jednak, bo wiele rodzin tak się rozochociło jazdą, że pojechali dalej, aż do słowackiej granicy, skąd dopiero, zmęczeni, wracali do Term.
Trasa MIDI, licząca 28 km, w centrum Chochołowa skręcała w kierunku Cichego, i dalej przez podjazd na Domański Wierch „łapała” rowerowy Szlak wokół Tatr w Czarnym Dunajcu, by przez Podczerwone wrócić do Chochołowa.
Licząca 47 km trasa MAXI prowadziła przez Ciche i Stare Bystre do Rogoźnika, gdzie wjeżdżała w Szlak wokół Tatr i przez Czarny Dunajec i Podczerwone docierała do mety. A dla najbardziej odważnych i wytrwałych kolarzy przygotowano liczące aż 55 km wyzwanie. Bo po raz pierwszy w rajdach była trasa MAXI EXTRA – Ciche, Stare Bystre, mocny podjazd pod Maruszynę, wjazd w Ludźmierzu w rowerowy Szlak wokół Tatr i przez Rogoźnik, Czarny Dunajec i Podczerwone – do upragnionej mety. O dziwo, nie brakło tu odważnych chetnych, i to nie tylko na wyczynowych „wyścigówkach”.
Ogromną atrakcją dla przybywających na rajd do Chochołowa okazały się Chochołowskie Termy. Ale o tym dalej. Skupmy się na amatorach dwóch kółek. Spotykamy wielu znajomych, którzy niezmiennie pojawiają się na kolejnych etapach rodzinnego rajdu. Rodzina Kowalskich czyli Zofia i Radek z siedmioletnią Wiktorią dumnie prezentującą nr startowy 1804. Przyjechali z Krakowa, a jest to już ich trzeci tegoroczny start. „Byliśmy w Młoszowej i Skrzyszowie, zaczęły się wakacje, więc nie mogliśmy odpuścić sobie okazji przejażdżki u podnóża Tatr. Wybieramy trasę mini ze względu na Wiktorię, ale sam jestem przygotowany nawet na maxi” – mówi Pan Radosław. „Nie zapominaj, że ja często na trasie muszę na ciebie czekać” droczy się Pani Zofia. Uśmiech i humor przed startem to znak, że Rodzina jest dobrze przygotowana do rajdu.
Wojciech Pucharski (nr st. 1105) z córką Wiktorią Bibro (910) to także krakowianie. O rajdzie wiedzą z internetu. Dla Pana Wojciecha to pierwszy start, dla córki kolejny, wcześniej jechała z babcią. „Jedziemy na zieloną (kolor na mapie – midi) i zobaczymy jak będzie” – mówi Wiktoria.
Znakomity, tworzący wspaniałą atmosferę spiker, red. Piotr Zagrajek, wita przybywających na rajd kolarzy. Ustawia w końcu kolumnę i punktualnie o 11.00 starter rajdu, Prezes Chochołowskich Term Stanisław Tyrała, daje sygnał startu. Rozciągnięty wąż rowerzystów wyrusza spod budynku Term, by zabezpieczany przez policję i strażaków, za chwilę skręcić na drogę w kierunku centrum Chochołowa.
Korzystamy ze sposobności i rozmawiamy z Prezesem pięknie prezentującego się obiektu jakim są Chochołowskie Termy.
Pan Stanisław Tyrała – autor tej inwestycji wpadł na pomysł, by wykorzystać naturalne źródła już w 2006 roku. „Założyłem spółkę i rozpocząłem prawdziwą drogę przez mękę. Trudności biurokratyczne pokonywałem codziennie przez lata i wreszcie teraz, 1 czerwca, czyli po dziesięciu latach, mogłem zaprosić pierwszych amatorów na swój obiekt. A jest tu atrakcji dla każdego prawdziwe zatrzęsienie. 24 niecki wykonane ze stali nierdzewnej, basen 12×8 m. (na ukończeniu drugi o wymiarach 25×12), temperatura wody od 36 do 40 stopni Celsjusza. Część niecek oczyszczona z żelaza, kilka zawiera wodę nieuzdatnioną pochodzącą bezpośrednio z głębokich odwiertów. Uzdatnianie wody odbywa się najnowocześniejszą metodą z użyciem nanosrebra”. Dumą Prezesa Tyrały jest saunarium w skład którego wchodzi aż 8 saun z tarasem widokowym na Tatry i pierwsza w Polsce sauna przystosowana dla najmłodszych!Obiekt uzupełniają sale restauracyjne i konferencyjne, a już niebawem Termy wzbogacą się o hotel, duży plac zabaw dla dzieci z urządzeniami wodnymi, piaszczystą i trawiastą plażę, a także trzy duże całoroczne zjeżdżalnie. Na koniec Pan Staszek (tak tu wszyscy mówią o Prezesie) ma w zanadrzu swoje tajemnice których nie chce zdradzić, a które wkrótce wprowadzi do realizacji.
Pan Prezes podkreśla, że z ogromną radością przyjął propozycję Marka Kosickiego by przeprowadzić tu rodzinny rajd rowerowy. Ufundował dla uczestników niespodzianki, przygotował obiekt do potrzeb startu, mety i imprez towarzyszących. A jest to już druga wspólna z Małopolskim Związkiem Kolarskim impreza – wcześniej z sukcesem przeprowadzony został tutaj Małopolski Wyścig Górski. Jak na miesiąc działalności Term, to tempo iście szalone.
Do naszej rozmowy włącza się Pani Kazimiera Bzdyk, szefowa Lokalnej Organizacji Turystycznej. „Skupiamy całą branżę turystyczną naszego regionu, promując turystykę i wspierając wszelkie akcje, w tym – głównie za sprawą znakomitych tras rowerowych – kolarstwo we wszelkich jego odmianach. Należy podkreślić znakomitą współpracę z władzami Gminy Czarny Dunajec – wójtem Józefem Babiczem i sekretarzem Michałem Jarończykiem, który szczególnie przyczynił się do powstania polsko-słowackiej ścieżki rowerowej będącej fragmentem Szlaku Wokół Tatr. W planach mamy wypożyczalnię rowerów i utworzenie konsorcjum przedsiębiorców – właścicieli wszystkich okolicznych term”.
Czekając na kolarzy, odwiedzamy jeszcze rzeźbiarza ludowego Jana Ziędera. Ten wspaniały artysta, rzeźbiarz–samouk, specjalizuje się w rzeźbieniu świątków ludowych, szopek bożo-narodzeniowych oraz drobnych figurek dekoracyjnych. Jego dom w centrum Chochołowa to prawdziwe muzeum i warto tam zajrzeć po pokonaniu wspaniałych trasach rowerowych i zażyciu kąpieli w Termach.
Dla wszystkich naszych sympatyków roweru, i nie tylko, zachęta. Odwiedźcie strony: www.chocholowskilot.eu oraz www.chocholowskietermy.pl gdzie znajdziecie serwis informacji o czekających w Chochołowie i okolicy atrakcjach. Dostępność także na face-bookach i you toubach.
Przerywamy rozmowy, bo Piotr Zagrajek wita pierwszych wracających z tras kolarzy. Nr 2456, a chwilę potem 2854. To małżeństwo Kubinów z Zakopanego. Pani Lidia wyprzedziła Męża Ireneusza – bo porządek musi być! A już wspólnie mówią, że przejechanie trasy midi dało im wiele radości, trasa świetnie zabezpieczona i oznakowana, dobrze dobrana do umiejętności skala trudności. „Fajny to rajd – będziemy chcieli pojawiać się na nim częściej jak tylko czas i obowiązki pozwolą”.
Atmosferę międzynarodową czujemy, gdy pojawia się grupka nieoznakowanych numerami startowymi rowerzystów. Okazuje się, że to Węgrzy z Egeru. Nie zapisali się do rajdu, jednak wzięli w nim udział gdy zobaczyli rowerzystów z numerami i pojechali za nimi. Są zauroczeni Tatrami i każdą wolną chwilę spędzają na rowerach. Otrzymują od nas informatory i niewykluczone, że pojawią się na którymś z kolejnych naszych rajdów lub za rok w Chochołowie, co sobie skrzętnie zapisali.
Z nr 1682 kończy trasę maxi Jarosław Studziński z podkrakowskiej Rudawy. Wraz z żoną Dagmarą starają się każdą wolną chwilę spędzać na rowerze. Po kilku minutach w asyście kilku cyklistów pojawia się i Pani Dagmara. „Mąż odjechał mnie na trasie bo znalazłam ciekawe towarzystwo koleżanek i kolegów do plotek, a efektem jest umówienie się na kolejne spotkanie już za tydzień na rajdzie w Przeciszowie”.
A teraz witamy bardzo zmęczonych, ale uśmiechniętych Państwo Jolantę i Mirosława Łukoszów. Na rajd przyjechali aż z oddalonych o 200 km Czechowic. „Przejechaliśmy trasę MAXI EXTRA ponad 55 km. Jesteśmy pod wrażeniem, fakt zmęczeni, ale widoki przepiękne, nawet skorzystaliśmy z kąpieli w lodowatej wodzie Czarnego Dunajca dla ochłody. Atmosfera rewelacja – za tydzień z dwoma synami pojawimy się na pewno w Przeciszowie. Brawo Małopolska!”
Prezes Marek Kosicki wreszcie ma chwilę na rozmowę i wypicie kawy. Praca organizacyjna jest ogromna, sprawy formalne, aprowizacja, oznakowanie tras, zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom, przygotowanie konkursów i zabaw. „Cieszę się z każdego uczestnika, atmosfery, powstających kolarskich przyjaźni, a marzeniem moim jest by każda odsłona rajdu swoją podstawę, jeżeli chodzi o uczestników, miała w miejscowych rowerzystach. Trzeba zasiać w całej Małopolsce ziarno miłości do roweru i aktywności, bo są miejsca bardzo urodzajne – jak Małopolska Zachodnia czy Kraków, gdzie rajdy mają długą tradycję i setki i tysiące uczestników, ale są też regiony, gdzie życie rowerowe dopiero się rozpoczyna. Mnie osobiście najbardziej zależy na tych drugich. Wierzę, że tam właśnie imprezy takie są najbardziej potrzebne i że z każdym rokiem liczba uczestników rajdów, a tym samym osób wypoczywających aktywnie i razem z innymi, będzie się podwajać, aż dogoni Małopolskę Zachodnią”.
Kiedy już wszyscy wrócili na metę – rozpoczęły się tradycyjnie konkursy, gry i zabawy dla najmłodszych i nie tylko. Nie zabrakło nagród i wyróżnień, które wręczali Prezesowie Marek Kosicki i Stanisław Tyrała. Tym razem najstarszym zawodnikiem okazał się Jarosław Komarowski, a najmłodszym pięciolatek Tadeusz Nowak. Odnotujmy także obecność dwuletniego Filipa Szkutnika, który całą trasę pokonał w foteliku swego taty, w towarzystwie całej, najliczniejszej na rajdzie, rodziny.
Radosna atmosfera towarzyszyła do końca wszystkim uczestnikom, a większość z nich rozmawiała głównie już o tym, co będzie za tydzień w sobotę 9 lipca w Przeciszowie.