To było najczęściej wypowiadane zdanie przez rowerzystów, którzy skorzystali z przedostatniej już tegorocznej możliwości uczestniczenia w sportowo-rekreacyjnej przygodzie, jaką są rodzinne rajdy rowerowe. Na Polanę Sitowiec, gdzie wyznaczono miejsce spotkania, zjechało się ponad 440 cyklistów na rowerach różnej klasy. Były wśród nich prawdziwe „wypasione” wyścigówki, były różnej klasy i wielkości rowery górskie, miejskie z koszykami „na zakupy”, z przyczepkami lub bagażnikami na pociechy i, wzbudzające największą sympatię i zainteresowanie, wysłużone „weterany”, pamiętające czasy dawno minione.

Słoneczko przebija się przez gęstą puszczańską zieleń, jest gorąco i parno i wszyscy zadają sobie pytanie,  czy zdołają przejechać w takich warunkach zaplanowaną trasę i czy słyszane gdzieś w oddali pomruki burzy nie przegonią ich z puszczy i nie storpedują ambitnych planów? Na linię startu przybywa Dyrektor Departamentu Turystyki i Sportu Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego Tomasz Urynowicz. Reprezentuje także Patrona Honorowego Rajdów Jacka Krupę, Marszałka Województwa Małopolskiego. Pełni dzisiaj zaszczytną rolę startera rajdu i rozpoczyna odliczanie do startu wraz ze spikerem Piotrem Zagrajkiem i Prezesem Związku Kolarskiego Markiem Kosickim.

Ale nim to nastąpi z barwnej grupy rowerzystów wyławiamy jedną z rodzin by zadać pytanie: co spowodowało, że spotykamy się dzisiaj w Niepołomicach? Państwo Wolakowie przyjechali z pobliskiej Woli Zabierzowskiej. Pochodzą z podkarpackiego Jarosławia, a zamieszkali nieopodal 7 lat temu. Przyczyną tej decyzji były zdrowotne problemy syna – tu mama Irena mówi radośnie, że w nowym klimacie syn odżył, skończyły się problemy zdrowotne, a wspaniały klimat wyraźnie służy całej rodzinie. „Dzisiaj ja z dziewięcioletnim Stasiem i ośmioletnim Florencjuszem oraz sześcioletnią Leną stanowimy zespół pierwszy, a mąż Sławek zabiera do specjalnie skonstruowanego kosza maluchy czyli Michała i Nikodema. Pojedziemy na krótką trasę, a do udziału w rajdzie namówił nas sąsiad Pan Żmudzki, który jest już stałym uczestnikiem tych imprez. Tak zachwalał atmosferę i organizację, że dzisiaj zdecydowaliśmy się na przyjazd”. Życzymy sympatycznej Rodzinie Wolaków powodzenia i pozdrawiamy kolejną grupę. To Michał Borowiecki i Jerzy Mentel z Olkusz Team. „Widzieliśmy się ostatnio w Alwerni, za chwilę dołączą do nas Nowakowie i w sile siedmiu rowerów udamy się najpewniej na trasę średnią”. Jeszcze pozdrawiamy rodziny Klimowiczów i Pasiów, którzy decydują się podjąć wyzwanie. „To nasz debiut, ale spróbujemy pokonać najdłuższą trasę”.

Dyrektor Urynowicz podnosi w górę chorągiewkę, a rowerzyści zachęceni przez spikera ręce, by na palcach odliczyć ostatnie sekundy do startu 5-4-3-2-1 i start – chorągiewka poszła w dół – pojechali! Głośne dzwonki towarzyszą roześmianej ponad 440 osobowej kolumnie. Zapewne niepołomickie żubry dumały nad tym, co im tak zakłóca spokój, ale po chwili dzwonki milkną i rozpoczyna się już jazda na serio. Jadą wszyscy razem Drogą Królewską na Hysne, potem na Żubrostradzie trasa mini skręca do Poszyny, a tam czeka na najmłodszych bufet owocowy. Pokrzepieni biorą kierunek na Leśniczówkę Przyborów, skąd wracają na Polanę Sitowiec. Trasy midi i maxi prowadzą jeszcze razem przez Czarny Staw, drogę przy autostradzie A4 i rezerwat Długosz Królewski do rozstaja. Tam ci bardziej doświadczeni wybierają trasę dłuższą przez Czarną Drogę na Czarny Staw, by następnie Żubrostradą przez Hysne i Drogę Królewską powrócić do Sitowca. Pozostali od razu Żubrostradą docierają do Hysnego i Drogą Królewską na metę.

Gdy znika barwna kolarska brać, na przepięknej polanie zapada cisza. To dobra pora by zapytać o pierwsze wrażenia Dyrektora Urynowicza. „Dla naszego Urzędu rowery to priorytet. Obserwujemy rosnącą z roku na rok popularność turystyki rowerowej. Tendencja ta dotyczy zarówno krótkich rowerowych wycieczek jak też wielodniowych wypraw. Małopolska ze swoim bogatym dziedzictwem kulturowym, historycznym oraz przyrodniczym jest wręcz stworzona do takich form rekreacji. Naszą inicjatywą jest rozpoczęta już budowa liczącej około 600 km sieci zintegrowanych tras rowerowych. Obejmie ona praktycznie całą Małopolskę łącząc Kraków z Tarnowem, Oświęcimiem, Nowym Sączem, Nowym Targiem, Olkuszem, Chrzanowem i Zakopanem. Wzdłuż tras powstaną Miejsca Obsługi Rowerzystów wyposażone w odpowiednią infrastrukturę, która umożliwi wygodny wypoczynek po trudach jazdy. Z części tych ścieżek już można korzystać, a w tym roku powstanie ich około 190 km. Te najbliższe to dwa odcinki Trasy Wiślanej od Drwini do Szczucina (91 km) i z Brzeszcz do Skawiny (84 km) oraz czternastokilometrowa Trasa VeloDunajec od Ostrowa do Biskupic Radłowskich. Będzie więc gdzie lokalizować kolejne rajdy w następnych edycjach tej imprezy. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do śledzenia naszej strony Velo Małopolska Sieć Tras Rowerowych, gdzie znaleźć można wszelkie najnowsze informacje oraz mapy powstających tras. Już dziś Małopolska jest krajowym liderem oferującym rowerzystom bogatą i niebanalną możliwość zdrowego spędzenia czasu na jednośladach”.

Kolejnym rozmówcą jest Stanisław Kotela, sekretarz Małopolskiego Związku Kolarskiego. To dzięki niemu na każdym rajdzie powstaje kolorowe miasteczko rajdowe, a dziś pełni on dodatkowo funkcję na mecie pilnując, by każdy kolarz, który pokonał trasę, otrzymał piękny pamiątkowy medal. Znajdzie się także dla spragnionych i strudzonych woda mineralna. „Który rajd był najtrudniejszy w tym roku?” – pytam sekretarza. „Ja myślę, że chyba te w Chochołowie i Niedzicy. Tam najdłuższe trasy były naprawdę wymagające. Cóż, dzisiejsze nie są tak trudne i nie umęczą rowerzystów, ale są za to  przepiękne, utopione w zieleni. Co najważniejsze, taki profil tras bardzo dobrze służy właśnie rodzinnej jeździe na rowerach”.

Sercem imprezy jest zawsze biuro zawodów. Prezes Kosicki nie kryje słów uznania dla prowadzącej je Darii Bryg. Wszystko jest dokładnie przygotowane, kilkadziesiąt kostek domina, które składają się na końcowy sukces, starannie poukładane, elementy przećwiczone, dbałość o każdy szczegół – to cechy Darii, której uśmiech nigdy nie znika z twarzy, gdy cierpliwie wyjaśnia każdemu wszystkie wątpliwości.

Pojawiają się pierwsi kolarze. To Mateusz z synem Jakubem Nawalny z Mietniowa. Radosny Kuba zdradza żyłkę sportową. „W Alwerni wyprzedzili nas inni rowerzyści, ale tutaj jesteśmy pierwsi, babcia z dziadkiem odpadali i są jeszcze na trasie”. Kiedy wyjaśniam, że rajd to nie wyścig Kuba nie traci rezonu, bo pierwsze miejsce to pierwsze. Fachowo wyjaśnia, że w Alwerni było trochę trudniej, bo do mety jechało się pod górę, ale tu jest super – jak po stole!

I znów przepiękna scena. Na Krzysztofa Rycombel z pięcioletnią córeczką Nel na mecie czeka cała wielopokoleniowa rodzina! Mama Sylwia, dziadek Andrzej i pradziadek Leszek. Rezolutna Nel wyjaśnia, że ma jeszcze braciszka Szymona, który ma dwa miesiące, no i do kompletu czarnego z białym krawacikiem kotka Kruczka! „Trasa super” podkreśla Pan Krzysztof, a w przyszłym roku Nel na pewno spróbuje swych sił w rajdzie na własnym rowerze!

a i Grzegorz Smajkiewiczowie z ośmioletnią Idą i czteroletnim Julkiem na rajd przyjechali z Krakowa. O niepołomickiej imprezie dowiedzieli się z radia i decyzja o przyjeździe zapadła natychmiast. Jesteśmy debiutantami i pod wrażeniem organizacji, atmosfery, radości, która towarzyszy wszystkim – i starszym i młodym. Już dziś zaczynamy planować przyjazd do Nowego Sącza na ostatni tegoroczny rajd!

I znów Prezes Kosicki. „Zależy nam bardzo na każdym rowerzyście, ale najbardziej mnie cieszy, gdy na starcie pojawiają się mieszkańcy miejscowości i okolic, gdzie odbywa się impreza. Tak dzieje się już praktycznie na wszystkich rajdach, wzrasta też zainteresowanie władz samorządowych i innych instytucji z danego terenu”.

Na koszulkach licznej grupy kolarzy widzimy nadruk „80 rowerów”. Czyżby przybyła na start aż tak liczna ekipa? „Aż tak liczna nie, ale jesteśmy tutaj w sile 34 pojazdów” wyjaśnia nam Agnieszka Tołoczyńska. Koledzy z ekipy są bardzo zmęczeni. Powód – to moja rozmówczyni. „Narzuciła na trasie takie tempo, że trzeba było mocno dociskać pedały, by Jej nie odpuścić” – podkreślają chórem. Czy będziemy w Nowym Sączu? I znów inicjatywę przejmuje Agnieszka. „Panowie, w sobotę ruszamy do Rożnowa – tam nocleg i w niedzielę  meldujemy się w Sączu! Nie ma innego rozwiązania” stwierdza kończąc dalszą dyskusję! Grupa „80 rowerów” jest częścią ogólnopolskiego stowarzyszenia „Travelling Inspiration” i liczy sobie ponad 100 członków.

Na metę docierają Katarzyna i Szymon Urbanowie z Niepołomic z urodzoną 1 września 2015 roku Hanią. Pan Szymon to wspaniały przykład, jak pełniąc obowiązki kierownika referatu sportu niepołomickiego Urzędu Miasta i Gminy należy zarządzać sportem nie tylko zza biurka. „Urząd od lat współpracuje z Małopolskim Związkiem Kolarskim i jest to współpraca znakomita z obustronną korzyścią” podkreśla. Dumą Niepołomic są także kluby sportów walki, piłkarze „Puszczy” i licząca ponad 60 członków grupa „Niepołomice biegają”. Dzisiaj na starcie grupę biegaczy reprezentują Kamila i Dariusz Gruszkowie z córką Dominiką i synem Jędrkiem. „Głównie biegamy, ale gdy nadarzała się taka okazja jak dzisiejszy rajd, to trudno było nie wziąć w nim udziału!”.

Spotykamy jeszcze rodziny Haranków, Studzińskich i Kowalskich, o których pisaliśmy po rajdzie w Alwerni. Cała grupa rajdowych przyjaciół jest już w komplecie, bo Kowalscy wrócili z urlopu nad morzem. „Nie był to taki zwykły leniwy urlop – przejechaliśmy całą Mierzeję od Helu do Jastarni i to nie jeden raz”. Umawiamy się z tą sympatyczną grupą na rozmowę za dwa tygodnie w Nowym Sączu, bo i tam nie może ich zabraknąć.

Strudzeni rajdowcy posilają się w bufecie, dużym zainteresowaniem cieszą się namioty Nadleśnictwa Niepołomice, gdzie można wiele dowiedzieć się o Puszczy i zobaczyć oryginalne puszczańskie eksponaty oraz ekspozycja Województwa Małopolskiego, oferująca informacje i materiały o turystycznych atrakcjach Małopolski, ze wzbudzającymi największe zainteresowanie trasami rowerowymi.

Dzieci szaleją ze strażakami – zwiedzają strażackie wozy i celują z sikawki gasząc strumieniami wody „pożar”. Ale „pompa” z sikawki nie może równać się z tym, co przygotowała natura. Pierwsze krople spadły, gdy ostatni już rowerzyści zjeżdżali z trasy na metę. Następne były większe i większe …. i zaczęła się prawdziwa ulewa, która wygoniła do samochodów lub pod wiaty wszystkich rajdowiczów kończąc tym samym niepołomicką imprezę. I tak to rajd rozegrany w pięknym słońcu miał mokry finał. „Niebo płacze, że to już przedostatnie spotkanie w tym roku” – komentowali niektórzy.